Wyniki I Ogólnopolskiego konkursu „Poezja Grunwaldu”
Dziękujemy wszystkim uczestnikom konkursu za udział i zaangażowanie. Wspaniałe prace, ciekawe opowieści, wyjątkowe rymy, fantastyczne pomysły. Wybór był niesamowicie, trudny jednak Komisja stanęła na wysokości zadania i wyłoniła zwycięzców:
I kategoria wiekowa (8-15 lat ):
1 miejsce – Lena Kołodziejczuk „Grunwald wierszem pisany”
2 miejsce – Julia Linettej „Grunwald nasze miejsce”
3 miejsce – Maja Raszka „Na zielonym wzgórzu”
Wyróżnienie – Piotr Syrek „ Ojczyzna krwią i oddaniem oblana”
II kategoria wiekowa (16+):
1 miejsce – Dawid Alchimowicz „Bitwa pod Grunwaldem”
2 miejsce – Balbina Zaboroś „Dla potomnych”
3 miejsce – Paulina Janiszewka „Sen o Grunwaldzie”
Wyróżnienie – Jerzy Trzciński „LiLy”
Gratulujemy !
Komisja w składzie:
Kamila Zielińska – Krogulska – pisarka – Działdowska Kuźnia Słowa
Szymon Drej – historyk – doktor nauk politycznych – Dyrektor Muzeum Bitwy pod Grunwaldem w Stębarku
Jarosław Malecki – historyk – przewodnik – Kierownik działu archeologiczno-historycznego – Muzeum Bitwy pod Grunwaldem w Stębarku
Lena Kołodziejczuk „Grunwald wierszem pisany”
Na mroźnej ziemi wykrzyknął odwieczny bój, Grunwald, nieśmiertelny w poezji zapisany, Gdzie losy narodów splatały się w twardy węzeł
I wiara w wolność w sercach krwawiła jak rana.
Tam polscy rycerze, dumni i nieugięci,
Stanęli naprzeciwko krzyżackiej potęgi,
Pod sztandarem Witolda, mocnym jak stalowa kurtyna,
Wiarą i odwagą niosąc przyszłość wróżbę.
Pośród pola bitwy drżało serce narodu,
Poezja Grunwaldu rozpalała ducha,
Miłość do ojczyzny jak ogień w oczach płonęła,
Wszyscy jednym głosem wznosili pieśń męstwa.
Na skrzydłach wietrznego wiatru płynęła nadzieja,
Że ten bój o wolność przeminie zaszczytnie, Bo w sercach Polaków gród wiary i miłości, Grunwald, to nieśmiertelny symbol Polski.
O, niechaj zawsze piszczy w powietrzu wspomnienie,
Poetyzując czyny wielkich rycerzy,
Niech odwieczna poezja Grunwaldu nie umiera,
Bo ona jest żywotem narodu miarą.
Zaiste, Grunwald jest poezją wszystkich pokoleń,
Które wierząc w wolność, z sympatią żegną,
By tego heroiczego ducha nie zatracić,
Pisarze i poeci oddają hołd Grunwaldowi.
I w zimnych jesiennych deszczowych dniach,
Gdy zaczynam wiersz piórem na papierze wskrzeszać,
To Grunwaldem natchniony, rozpalam płomień, By upamiętnić to wielkie, bohaterskie zwycięstwo.
Niech wiecznie trwa poezja Grunwaldu w sercach,
Przepełniona duchem dumy i wolności,
Bo to oręż, który naszych przodków czci,
I każdy wiersz o tym bohaterskim czynie, święci.
Julia Linettej „Grunwald nasze miejsce”
Wczesnym rankiem 15 lipca 1410 roku wstaliśmy, wiedząc, że dziś mamy stoczyć wielką bitwę z Zakonem Krzyżackim. Każdy z rycerzy był świadomy, że może dziś zginąć, ale nie myśleliśmy o tym. Naszym celem było zwycięstwo dla naszej Ojczyzny, honoru, dla naszych bliskich. Już tak wcześnie słońce mocno przygrzewało, nieliczne obłoki nie mogły nas ochronić przed upałem. Kiedy nasz król rozkazał zająć pozycje, bez chwili zwlekania wykonaliśmy rozkaz, tworząc zwarte szeregi. Na twarzach najmłodszych rycerzy widać było olbrzymie przejęcie, ale głęboko skrywali strach. Dla mnie nie była to pierwsza w życiu bitwa, ale kto mógł wiedzieć czy nie ostatnia.
Wiedzieliśmy, że wojska krzyżackie górują nad nami uzbrojeniem, może także wyćwiczeniem, ale z pewnością nie odwagą. Myśleliśmy więc tylko o wygranej. Oczekiwaliśmy z narastającą niecierpliwością na początek walki, ale na nic byłoby całe nasze męstwo bez pomocy Boga. Razem z królem modliliśmy się zatem, uczestnicząc we Mszy i czyniąc pobożnie znaki krzyża. Wszystko to tak dodało nam ducha, że widząc zbliżających się posłańców krzyżackich, głośno krzyczeliśmy. Na widok przyniesionych mieczy, które miały nas pohańbić, nie mogliśmy już opanować nienawiści i gniewu.
Król szybko odprawił ich swoją jakże mądrą odpowiedzią i wkrótce dał się słyszeć głos trąb wzywających do boju. Cały czas upał dawał się nam we znaki, na szczęście niebo zaczęło się chmurzyć, w powietrzu wisiała burza, nie spadła jednak ani jedna kropla deszczu. Nie było już czasu na myślenie o strachu ani o naszych bliskich pozostawionych w domach, król wydał rozkaz ataku.
Dwie potężne kolumny wojsk starły się ze sobą w morderczym boju. Wkrótce nie sposób już było rozeznać gdzie przyjaciel, a gdzie wróg. W gęstwinie ściśle ze sobą splecionych ciał panowała ciemność, mimo iż na zewnątrz świeciło jasne lipcowe słońce. Na oślep rozdawałem uderzenia toporem, wokół mnie rozlegały się upiorne jęki konających, świst mieczy, chrzęst tarcz. Właściwie już nic nie widziałem, nie wiem czy to z powodu potu i krwi zalewających mi oczy, czy skrajnego porażenia całego ciała na widok tak nieludzkiego obrazu. Byłem niemłodym człowiekiem, walczyłem w wielu bitwach, zapewne sam zabiłem wielu rycerzy – dobrych i złych ludzi, odważnych i tchórzliwych. Mimo to za każdym razem odczuwałem ten sam wstręt i przerażenie i to wcale nie ze strachu o utratę życia.
Naraz dostrzegliśmy wycofujących się w popłochu Litwinów i nacierających na nich Krzyżaków. Ogarnęła nas prawdziwa wściekłość. Ruszyliśmy do natarcia z podwójnym impetem i ponownie zaczęliśmy odzyskiwać przewagę. W ciągu długich, niemal niekończących się godzin bitwy, coraz widoczniejsza stawała się przewaga naszych wojsk. Narastająca radość jeszcze bardziej dodawała nam sił i sprawiała, że niemal nie czuliśmy zmęczenia. Tylko nieliczni z nas zorientowali się, że w boju poległ już sam Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego. Klęska Krzyżaków była ogromna i sromotna, ale też obie strony poniosły olbrzymie ofiary. Wszędzie, jak okiem sięgnąć leżały ciała poległych rycerzy. Dopiero teraz z wolna zaczęło do mnie docierać poczucie zwycięstwa, ale też gwałtownie powaliło mnie zmęczenie po wielogodzinnym okrutnym boju.
Deszcz, którego spodziewano się od rana zaczął padać równocześnie z ostatnimi akordami kończącej się bitwy. Padał na czarne od błota twarze, pełne krwi ręce, wyschnięte od krzyku gardła. Tak jakby chciał zmyć całą radość zwycięzców i rozpacz pokonanych, cały ten obraz, który ktoś kiedyś na pewno spróbuje na nowo odmalować. W bitwie grunwaldzkiej zginęło ponad 8 tys. rycerstwa krzyżackiego, w tym wielki mistrz i niemal cała starszyzna zakonna. Po stronie polskiej straty wyniosły ok. 6 tys. Były to bardzo trudne czasy dla nas i dla młodych matek z dziećmi.
Maja Raszka – Na zielonym wzgórzu
Pod niebios wrotami,
W kronikarzu krew się burzy.
Siedzi z piórem nad kryptami.
Obserwują go z ukrycia,
Słońce pada mu na twarz,
Wyczytuję wszystko z jego lica.
Widzę jego trud i staż.
W głowie słyszę skrzypienie pióra,
W uszach brzmi koni stukot,
Nad kroniką zawisła czarna chmura.
Za panem biegnie kmiot.
Tuż po prawej mej stronie,
Tuman kurzu się unosi,
Wojsko nasze staje w obronie.
I pieśń na ustach się nosi.
Kobiety w chałupach pochowane,
Nad mężczyzną zatroskane,
Dzieciny sianem pozakrywane.
Wojów formacje niepokonane.
Z pola bohaterowie wzniesieni,
Sztandar powiewa na wietrze,
Na stronicach uwiecznieni.
Historia ich nie zetrze.
Piotr Syrek „ Ojczyzna krwią i oddaniem oblana”
Drogi przyjacielu, pomyśl uważnie i szczerze odpowiedz,
Czym dla Ciebie w sercu jest polska ojczyzna?
Dla mnie to szloch matek, dłoń ojca w modlitwie uniesiona,
Krew przodków, którzy polegli i pamięć o bitwie pod Grunwaldem, w pięknym muzeum umieszczona.
Duma za odwagę walczących w moim sercu płynie,
Wiara w mój naród dzięki tak pięknej historii nigdy nie zginie.
Tutaj pierwsze kroki wojska polskie stawiały,
Krwią, potem i łzami tak wielką bitwę wygrały.
Wojna nakreślona bólem i miłością dla ojcowizny,
W sercu pozostała, a na ciele blizny.
To wielcy bohaterowie co krzyżaków wyparli swoją męskością,
Umiejętnościami, uporem i ogromną zawziętością.
Grunwald to miejsce dzięki któremu polska historia się zmieniła,
Nas Polaków na zawsze dumnych uczyniła.
I nie tylko starsi, bo i młode pokolenie
Traktują to jak ogromny dar, kraju ocalenie.
Jagiełło tam dzielnie swe wojsko prowadził,
Swoim idealnym dowództwem do zwycięstwa doprowadził.
W wojsku od początku głęboka nadzieja tkwiła,
Co z lekkością do osiągnięcia victorii ich poprowadziła.
W obliczu klęski wroga, żar wspomnień bucha,
Była to polsko – litewska ku dobremu zawierucha.
Oczami wyobraźni sam widzę miecze uniesione,
Srebro jak zwierciadło lustrzane kroplami krwi przyozdobione.
Pieśń Maryi Dziewicy okazała się niezwykle zbawienna,
Triumfem skończyła się ta żmudna gehenna.
Krzyżackie chorągwie zostały zdobyte,
A wdzięczność połączona z wzruszeniem na długie czasy w sercu ukryte.
Grunwald to miejsce, które każdy Polak powinien czcić z godnością,
Wspominać tych, którzy walczyli o nasze państwo z w sercu wymalowaną wdzięcznością.
Z wiarą i w potężnych zbrojach dzielni żołnierze walczyli,
Pamięć potęgi Polski już na zawsze w dziejach uwiecznili.
Gdy kiedyś zdarzy Ci się zwątpić w sens naszego kraju,
Pomyśl o tych, którzy walczyli o niego wśród krwawego raju.
Dzięki nim nasza Ojczyzna krwią i oddaniem oblana,
Może witać nowe pokolenia przez kolejne lata.
Dawid Alchimowicz „Bitwa pod Grunwaldem”
Na polach bitewnych, patrioci, konie,
Wielkie wojska, które cisną w tonie.
Bitwa pod Grunwaldem, siostra krwi,
W pamięci wciąż pozostaje jak żywa myśl.
Rycerze dumnie w zbrojach błyszczących,
Słyszą tupot jeźdźców szarżujących,
Król na koniu dumnie dowodził armią,
Bo miał w sercu krew śmiałości i blask zwycięstwa.
Krzyki niosły się w rytmie bitewnych dzwonów,
Wiatr grał na polach taniec.
Ciężki oręż, ogniste płomienie,
Bitwa trwała, niezniszczalne były nadzieje.
Uderzenie ciężkiej jazdy koronnej,
Ciąg pojedynków rycerskich, Jagiełło triumfuje.
Nasz naród odradza się,
Niczym feniks z popiołów.
W pamięci zawsze będzie świecić,
Bitwa pod Grunwaldem, duma ojczyzny naszej.
Każdy rycerz, bohaterski w walce,
Blaskiem chwały stał się w chwili zwycięstwa.
Niech ten wiersz przypomina nam o bitwie,
Która jest symbolem męstwa i siły,
Nigdy nie zapomnimy o tej chwili.
Balbina Zaboroś „Dla potomnych”
Grunwald to symbol sławy i chwały,
choć wioska mała, to o niej słyszał naród cały.
Tu przed wiekami krew się polała,
która Polakom zwycięstwo dała.
Wróg wciąż najeżdżał słowiańskie ziemie.
Grabił i palił graniczne grody,
Pawie pióra na błyszczącym hełmie
Parły do wojny, nie chciały zgody.
Myśli Jagiełło – trzeba położyć kres tej przemocy.
Skrzyknę rycerstwo, by na wroga ruszyć.
Przy wsparciu Litwinów i ich pomocy,
krzyżacką potęgę możemy skruszyć.
Bronić swej ziemi rycerstwo ruszyło.
Okuci w zbroje, dzielni i zwarci.
I rozegrali śmiertelną bitwę.
Na naszych polach, tu pod Grunwaldem.
Wnet napotkali krzyżackie zastępy.
Pełne buty i szyderczej kpiny,
Ci będąc pewnym swojej wygranej,
dwa nagie miecze królowi wręczyli.
Przyjął z pokorą król owe miecze,
które symbolem są dziś zwycięstwa.
I skinął ręką: „ Bracia do boju,
nie szczędząc siły, trudu i męstwa”.
Bogurodzica z ust popłynęła,
niosąc się echem przez lasy, pola.
Ruszyło rycerstwo mężnie do boju,
by bronić swej ziemi, wiary, honoru.
Błysnął oręż i rycerska zbroja,
Słońce walczącym w oczy patrzyło.
Wartkim strumieniem krew się sączyła.
By legła w gruzy zakonu siła.
Śmiertelny cios sięgnął i Mistrza,
który na polu bez życia padł.
Na bladej twarzy krwawe smugi,
To był okrutnej śmierci znak.
Jagiełło smętnie przymrużył oczy
i rzekł: „Oto jak upadł ten,
co jeszcze rankiem mierzył wysoko…”
Ponad sześć wieków już przeminęło,
gdy pod Grunwaldem to się zdarzyło.
To nasza duma, nasza historia,
Która co roku faktem się staje.
I znów rozbrzmiewa Bogurodzica,
I znów rycerstwo tutaj się wadzi.
Na nowo bitwa wciąż się rozgrywa,
Która tysiące ludzi gromadzi.
Zielone wzgórze, pomnik wspaniały
sławiący imię dzielnych rycerzy.
Dumny jest Grunwald ze swej historii,
symbol zwycięstwa, sławy i chwały.
Paulina Janiszewka „Sen o Grunwaldzie”
Mam to gdzieś w genach,
Natura nigdy mi nie obca,
Zabrałam to ze sobą,
Ten cudny świat.
Marzy mi się pole,
Własne pole.
A na nim rycerz na białym koniu,
Dzielnie walczący o moje wdzięki.
Gdyby ujrzeć ten poranny świt,
Wyjść o poranku z tym Jedynym.
Ach! Dobry Boże, daj mi to!
Kolorowe dni, zielony las.
Jak bardzo tego mi trzeba.
Ten dzień ubrany w codzienność,
To pierwsze i ostatnie spojrzenie.
Zamykam oczy, cisza wokół nas,
W tle nasz Grunwald,
Ten sen.
Jerzy Trzciński „LiLy”
– Dziadku – niespełna dziesięcioletnia Lily, poważnym głosem, zwróciła się do dojrzałego mężczyzny. Ten bardzo był zadowolony, gdy mógł rozmawiać bezpośrednio z wnuczką. A nie zdarzało się to często. Lily z rodzicami mieszkała w Szkocji, a dziadek w Polsce.
– Bo wiesz – kontynuowała dziewczynka – w mojej szkole kiedyś na lekcjach pani opowiadała
o szkockich bohaterach. Mówiła, że dawno temu, były tam straszne wojny. Szkoci walczyli
z Anglikami, bo chcieli, żeby ich kraj był wolny i niepodległy. Dlatego teraz Szkoci też zabiegają
o niepodległość, ale zupełnie inaczej niż w dawnych czasach. A czy tu też, u was – na chwilę zawiesiła głos – a tak właściwie u nas, działy się takie różne, straszne rzeczy?
Dziadek delikatnie uśmiechnął się, bo ucieszył się, że wnuczka myśli o nim, jako o autorytecie
w tak trudnych tematach. Był też zadowolony z faktu, że Lily Szkocję i Polskę traktuje na równi.
A po chwili powiedział: – Kochana Lily – zaczął trochę smutnym głosem – historia ludzi, niestety chyba od zawsze obfitowała w przeróżne przejawy przemocy. W różnych częściach świata nieustannie, co pewien czas wybuchały i toczyły się wciąż nowe wojny. Gdy jedne się kończyły, to znowu rozpoczynały inne. Słabsze państwa były napadane przez silniejsze, a jeszcze dochodziły do tego konflikty zwalczających się religii. Gdy wojny się kończyły podpisywano porozumienia pokojowe, a potem o nich zapominano i znowu z niewiadomych przyczyn rozpoczynały się nowe konflikty. Oczywiście były również okresy pokoju i normalnego życia.
– Dziadku, ale, po co te wojny. Dlaczego ludzie ciągle je wywołują. Nawet teraz też, ludzie gdzieś walczą ze sobą. Dzieci nie mogą normalnie żyć – wnuczka drążyła temat.
– Zadane przez ciebie pytanie nie jest łatwe – dziadek chwilę zastanowił się i dodał, – ale mówiąc trochę przewrotnie, odpowiedź na nie jest prosta i oczywista. Czasami źli ludzie potrafią zapanować nad innymi i wtedy dzieją się takie złe rzeczy. Twoja nauczycielka opowiadała o wojnach Szkotów z Anglikami. Nie zgłębiałem historii Wysp Brytyjskich, ale z tego, co pamiętam, to te wojny miały miejsce w średniowieczu. Jest to nazwa pewnej epoki. Trwała ona prawie tysiąc lat, mniej więcej do połowy ubiegłego tysiąclecia. Były to pod wieloma względami bardzo brutalne czasy, ale jednocześnie właśnie wtedy ukształtowała się dzisiejsza nowoczesna Europa. Tamte wojny między Szkotami i Anglikami pochłonęły wiele ofiar, a zakończyły się przyłączeniem Szkocji do Anglii. Na pewno kiedyś zobaczysz taki dość dobry film o tamtych wydarzeniach.
A może rozmawialiście o takim szkockim bohaterze Williamie Wallace?
– No właśnie – emocjonalnie przytaknęła Lily – to o nim mówiła pani. Czytała nam różne opowieści i pokazywała reprodukcje obrazów z tamtych czasów. Ale to było takie dziwne
i straszne. Najpierw on zabijał ludzi, znaczy Anglików, a potem został zdradzony i też zginął.
– Lily – dziadek na chwile zawiesił głos, bo zdawał sobie sprawę, że temat był trudny, a wnuczka to jeszcze małe dziecko. Dlatego nie mógł z nią rozmawiać jak z dorosłym. Po chwili powiedział
– no właśnie historia ludzkości jest – znowu się zastanowił – chwilami straszna, a często niezrozumiała i trudna do wyjaśnienia. Nie łatwo jest dociec, dlaczego ludzie czasami postępowali tak okrutnie. Pytasz, co działo się w tamtych czasach na ziemiach polskich. Bardzo chętnie przybliżę ci ważne historyczne wydarzenia. Bo tutaj, też nie było spokoju. Polska była targana wieloma wojnami. Ale niestety musimy umówić się na jutro. Teraz mam coś do załatwienia. A ty zdaje się, że umówiłaś się z babcią. Planowałyście pójść na rolki i na plac zabaw.
– O tak, rzeczywiście – Lily ucieszyła się perspektywą popołudniowego wyjścia z domu – dobrze dziadku, że mi przypomniałeś, muszę szybko przebrać się w sportowy strój. A na torze do jazdy na rolkach już za pół godziny, będą czekały na mnie koleżanki. Poznałam je tutaj na wakacjach.
Lily zerwała się i pobiegła do swojego, wakacyjnego pokoju, żeby się przygotować do wyjścia. Dziadek został sam ze swoimi myślami. Bardzo odpowiadała mu sytuacja, że nie musiał opowiadać wnuczce na gorąco, tego, co zamierzał. Chciał mieć czas na przemyślenie. Gdy Lily zadała dziadkowi pytanie dotyczące polskich dziejów w średniowieczu, od razu postanowił opowiedzieć jej o wojnach z Krzyżakami i bitwie pod Grunwaldem. Nasunęła mu się, ta może nie całkiem oczywista analogia, lecz gdyby te wojny, a tym bardziej bitwa pod Grunwaldem zakończyła się naszą klęską, zupełnie inaczej potoczyłaby się historia. Może nie doszłoby do wymazania Rzeczpospolitej z map Europy, lecz reperkusje takiego faktu byłyby fatalne.
– Ale właśnie – zastanawiał się dziadek – jak przedstawić jej te wydarzenia nie narażając na traumatyczne przeżycia, wynikające chociażby z okrucieństwa rycerzy zakonu. Na ustach mieli Chrystusa i Maryję, ich herbem był Krzyż, a wyczyniali straszne rzeczy. Trudne do wyjaśnienia było również postępowanie Papieża. Był on w stanie, zaakceptować ze szkodą dla Rzeczpospolitej, dużego państwa chrześcijańskiego, nieprawe działania zakonu. A i tak Polska
z naddatkiem wywiązywała się ze swoich zobowiązań wobec Rzymu.
Aby nie budzić podejrzeń, a zarazem nie podważyć swojej wiarygodności dziadek oznajmił, że musi pojechać samochodem, by załatwić pewną sprawę. Wcześniej dyskretnie wyjaśnił swojej małżonce, że pojedzie do czytelni, chciał sobie przypomnieć różne historyczne fakty, które na drugi dzień zamierzał przekazać Lily. Co prawda babcia była trochę zdziwiona. Wiedziała, że na potrzeby opowieści wnuczce, dziadek miał wystarczający zasób wiedzy. Jednakże nie oponowała, tym bardziej, że za moment miała pójść z wnuczką w umówione miejsce. Dlatego nie potrzebowała męża do niczego. Jak ustalili tak zrobili. Dziadek w czytelni wziął do przejrzenia kilka pozycji dotyczących króla Władysława II Jagiełło, zakonu krzyżackiego i bitwy pod Grunwaldem. Powieść Krzyżacy Henryka Sienkiewicza od zawsze stała na półce w ramach niezbyt wielkiego, ulubionego księgozbioru. Planował ponownie przejrzeć ją wieczorem, gdy wróci do domu, a wnuczka będzie już spała. Film o tym samym tytule Aleksandra Forda, praktycznie znał na pamięć. Oglądał go wielokrotnie. Kulminacyjną scenę bitwy, dodatkowo kilkakrotnie zaprezentowano mu w trakcie wycieczek na pola Grunwaldu. Wizyta w czytelni była niezwykle cenna i zajmująca. Co prawda nie zdążył przejrzeć wszystkich materiałów. Lecz, gdy pani sprzątaczka stanęła obok niego z wiadrem pełnym wody w jednej oraz mopem w drugiej ręce, nie oponował. Oddał wypożyczone książki, podziękował i wrócił do domu. Było lato, do końca dnia zostało jeszcze parę godzin. Babcia i wnuczka powinny wrócić za godzinkę. Dlatego przekąsił coś lekkiego, zabrał wodę do picia i poszedł na strych. Mógł zamknąć się w swoim gabineciku, a potem zagłębić, po raz nie wiadomo już, który w „Krzyżakach”.
Pomimo, że po jakimś czasie zaczęły dobiegać do niego dźwięki i hałasy świadczące o powrocie babci i wnuczki do domu, on myślami przeniósł się w odległe czasy, stając się nieomal uczestnikiem opisanych przez Sienkiewicza wydarzeń. Tak działo się nie po raz pierwszy, za każdym razem intensywnie przeżywał opisane w powieści, de facto, fikcyjne wydarzenia. Jednakże w tym dniu, nie wiedział, dlaczego jego przeżycia były jeszcze intensywniejsze. Pomyślał, że to zapewne z powodu chęci znalezienia jak najbardziej komunikatywnego
i przystępnego sposobu przekazania wnuczce wszystkich najważniejszych informacji. Więc stąd takie wrażenie. Czuł się z tym bardzo dobrze, dlatego zamierzał jeszcze trochę posiedzieć.
Niespodziewanie poczuł chłód na plecach, a po chwili usłyszał znajomy głos Emila Karewicza.
– No nie zasypiaj waść, spać będziemy jak zakończymy dzieło – stanowcze słowa otrzeźwiły go.
Wtedy ujrzał postać króla Jagiełły, w stroju, jaki zapamiętał z filmu. Król o twarzy i posturze Emila Karewicza zamyślony, spacerował w tą i z powrotem. Poruszał się po niedużej powierzchni pomiędzy drgającymi, lekko pochyłymi, białymi ścianami. Były to ściany namiotu, którego wystrój był dość skromny. Panował tam półmrok. On siedział na solidnym, twardym zydlu, wyścielonym włochatą skórą. Lewą ręką opierał się o stół, a w prawej dłoni ściskał długie, gęsie pióro. Na niezbyt dużym blacie leżała częściowo zapisana karta formatu A3 z papieru czerpanego. Światło pochodzące z palących się kilku świec niezbyt dobrze oświetlało zarówno pomieszczenie jak i papier, na który prawdopodobnie to on przelewał treści dyktowane przez króla. Ze zdziwieniem zauważył, że pismo było po łacinie, chociaż nigdy nie uczył się tego języka.
– Ważkie dla Rzeczpospolitej jest – król powiedział w jego kierunku – aby wieści o naszym zwycięstwie jak najrychlej obiegły wszystkie zakątki Litwy i Korony. Potem napiszemy do Ojca Świętego i innych ważnych tego świata. Tak, więc pisz bez zwłoki, bo świt już blisko, a i wróg w gotowości. Pewno już te antychrysty dzielą się łupami, ale zwycięstwo, jak Bóg pozwoli, będzie naszym udziałem. Po naszej stronie prawda i wiara prawdziwa, w Pana Naszego Najwyższego.
– Wasza królewska mość – powiedział uniżenie – pismo sam zakończę, a potem przedstawię by Król Jegomość podpisać raczył. Król Dobrodziej, choć niewiele odpocząć raczy. Chociażby ze trzy pacierze przespać się należy. Dzień od świtu będzie ciężki, a sen jasność umysłu daje.
– Gdzie mi tam teraz spać – odpowiedział król Jagiełło, o obliczu Karewicza, a po chwili dodał – ale może to i racja, wódz w czasie bitwy musi przewidzieć, do czego jego hufce zdolne, a i co wróg knuje na zgubę. Dlatego zakazałem picia miodu i wina, czas będzie po temu, da Bóg, po naszym zwycięstwie. Chociaż jak ci wiadomo mnie woda i mleko smakuje najbardziej.
– Jaśnie Panie inaczej być nie podobna. Twoje i nasze musi być zwycięstwo – powiedział
z zaangażowaniem i oddaniem dla swojego władcy.
– Wiem, wiem – z aprobatą w głosie powiedział król – waść jesteś człowiek mądry i uczony. Nie jedną bitwę widziałeś, o nie jednej w księgach czytałeś. Bo to i całe dnie przesiadujesz pogrążony
w tych mądrościach zapisanych w księgach i przez przodków. Ale na wyprawę, wybacz, zabrać cię musiałem. Tu mi potrzebny jesteś. Bo bitwy wygrywają rycerze, potem zaś na świat rozgłosić wieści o tym należy. A i w księgach dla potomnych ślad zostawić wypada. Twoja to rzecz.
– Królu najmilejszy – pospiesznie zeskoczył z zydla i przykląkł na kolano – dla mnie to zaszczyt
i obowiązek najpierwszy. Tobie Wasza Wysokość służyć. Dla dobra Rzeczypospolitej i na chwałę Pana Naszego na niebiesiech.
– Wiem ja ci to dobrze – odpowiedział król – żeś człek zacny, a i przydatny w moim dziele. Ale teraz daję ci rację, na trzy pacierze zamknę oczy, żeby o brzasku mieć świeże spojrzenie na ten nowy dzień, jak Bóg pozwoli to naznaczony on zostanie naszą chwałą, po wsze czasy. Idź, zatem i ty wypocznij. O brzasku wracaj tu, może pismo skończymy, a i inne sprawy rozpatrzeć przyjdzie. Zawołaj mi tam kogoś, co by mi tu do snu komnatę oporządził. Wygód na wojnie nie znajdziesz.
Dynamicznie wstał, pokłonił się, król z aprobatą kiwnął prawą ręką. Odwrócił się i odsłonił białą płachtę namiotu. W tym momencie usłyszał grzmot i poczuł intensywny powiew wiatru.
Przebudził się. Przez otwarte okno na strychu dobiegło do jego uszu kolejne wyładowanie atmosferyczne. Twarz owiały podmuchy ciepłego, letniego wiatru.
– Będzie burza – pomyślał lekko oszołomiony nagłym wybudzeniem – lubię takie letnie burze.
Stając od biurka, przy którym zasnął przymknął okno. Gdy usiadł na kanapie przypomniał sobie przerwany sen. Pomyślał: – Przez moment byłem z Jagiełłą – uśmiechnął się do siebie – A to historia. Dosłownie historia. Co prawda postać Jagiełły wykreowana przez Gustawa Holoubka bardziej przypadła mu do gustu, ale gdy chodzi o bitwę pod Grunwaldem, w jego wyobraźni zawsze królem był Karewicz. Położył się na stojącej na strychu kanapie. Miał nadzieję, że może jeszcze raz uda mu się przenieść w tamte czasy. Zasnął twardo, lecz nic mu się nie przyśniło. Za to wieczór był bardzo udany. Lily z dużym zainteresowaniem wysłuchała opowieści o Królu Władysławie II Jagielle i zwycięskiej bitwie pod Grunwaldem. Może opowie o tym
w swojej szkole w Szkocji. Jagiełło, a i Zbyszko z Bogdańca, w niczym nie ustępują Wallace`owi.